[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czasem tkwił o metr od niej, z twarzą zamkniętą, całkowicie pozbawioną wyrazu, i
skrzyżowanymi na piersi ramionami.
- Jest coś, o czym musimy pomówić.
Nagle zupełnie straciła ducha. Nie to, żeby się tego nie spodziewała; mogła się
przecież domyślać, że koniec ich relacji nastąpi raczej prędzej niż póznej, ale... podobnie
jak więzniowi, który zna datę egzekucji, niczego jej to nie ułatwiało.
Zresztą w głębi duszy miała nadzieję, że ich związek przetrwa. Przecież ostatniej
nocy w końcu udało jej się zburzyć ścianę, którą zbudował wokół siebie. Wydawało jej
się to bardzo istotne.
Ale nawet nie zdążyła się odezwać.
- Rozwiązuję naszą umowę biznesową - powiedział sztywno, wręczając jej teczkę z
dokumentami.
R
L
T
Wzięła ją drętwymi palcami, przekonana, że zauważył ich drżenie.
- Ale... moja firma... mam kontrakty. Jestem przekonana, że odniesiemy sukces.
- Nie chcę zwrotu pożyczki ani tego, co zainwestowałem.
Pokręciła głową.
- Nie rozumiem... To dlatego, że jesteśmy razem? To nie w porządku. Nie mogę
tak po prostu wziąć od ciebie tak dużej sumy.
- Nie musisz się tym przejmować. Zresztą już nie jesteśmy razem.
Miała wrażenie, że ściany pracowni walą się na nią.
- Ale... dlaczego?
- Byłem zaskoczony, że sama nie zerwałaś po tym, co powiedziałem ci o Marie,
więc teraz robię to za ciebie.
- O co ci chodzi, Blaise? - zapytała zmienionym głosem. - Przypadkiem nie o to, że
nie zdołałeś mnie zniechęcić rewelacjami o tym, jakim to jesteś złym człowiekiem? I te-
raz próbujesz mi to pokazać naocznie? Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?
- Odstraszyłbym każdą normalną osobę - odparł bezbarwnym tonem.
W błysku olśnienia zrozumiała, że jego słowa, choć bolesne, nie są prawdziwe, że
próbuje tylko bronić się przed zaangażowaniem, do którego od intensywności ostatniej
pamiętnej nocy pozostał zaledwie krok.
- Kocham cię - powiedziała.
Po co miałaby to ukrywać? Po co kłamać, kiedy taka była prawda? Blaise był teraz
częścią niej samej.
Wyglądał, jakby odebrał cios.
- Przestań.
- Nie. Nie mogę. Nie przestanę.
- To tylko seks. Byłaś dziewicą, kiedy się pierwszy raz kochaliśmy, i teraz mylisz
pożądanie z miłością. To nic trudnego, wiem to dobrze.
- Tak, tak, byłam dziewicą, dzięki za przypomnienie. Wiem też, że gdyby to był
tylko seks, twoja reputacja mogłaby mnie do ciebie zniechęcić. Gdyby chodziło wyłącz-
nie o seks, wcale nie zapytałabym o Marie. I moje serce nie krwawiłoby na myśl o bólu,
jaki ci zadała.
R
L
T
- Ona mnie? Oboje zadaliśmy sobie ból. I oboje na niego zasłużyliśmy.
- Czyli uważasz, że na to zasłużyłeś?
- Nie wiem, czego ode mnie chcesz - powiedział niechętnie. - Trochę zabawy w
łóżku nie jest aż tak istotne, a ja nie mam dla ciebie nic więcej.
- Dobrze wiem, czego chcę, Blaise. Nie wmówisz mi, że jest inaczej. A pretensje
możesz mieć tylko do siebie. Bo to ty mi pomogłeś odnalezć w sobie siłę, dzięki czemu
dostrzegłam, że dotąd żyłam tylko połowicznie. Ale teraz to ty jesteś przestraszony i po-
gubiony. Czepiasz się rozpaczliwie tych historii z przeszłości, żeby uniknąć podejmowa-
nia ryzyka. W ten sposób przynajmniej nie popełnisz kolejnej pomyłki.
Jedyną jego reakcją było zaciśnięcie warg. Jego twarz przypomniała maskę. Już to
kiedyś u niego widziała; bronił się w ten sposób przed intensywnością przeżywania.
- Naprawdę chcesz, żeby jeden błąd zdeterminował całe twoje życie? - spytała.
Kiedy się w końcu odezwał, jego głos brzmiał głucho.
- Ten jeden błąd obnażył prawdę o mnie. Myślałem, że jestem taki wspaniały, że
mam wszystko. Rodzinę, pozycję, siłę, bogactwo i honor. A jednak okazałem się słaby.
Skoro zawiodłem w decydującej chwili, wszystko, cokolwiek zrobiłem dobrego, przesta-
ło się liczyć.
Ella była zła i zrozpaczona jednocześnie. Tak bardzo chciała, żeby dostrzegł w
końcu, kim jest naprawdę.
- To cię aż tak bardzo dręczy, Blaise? Odkrycie, że nie jesteś bogiem, tylko czło-
wiekiem? Całe szczęście, że nim jesteś. Potrzebowałam mężczyzny, żeby obudził we
mnie kobietę. %7łebym mogła poczuć się piękna. Nie potrzebowałam doskonałości, tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]