[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mój ojciec uważa, że nie ma dymu bez ognia - stwierdził po dłuższej chwili
milczenia.
- Ludzie tak na ogół myślą, a jak podejrzewam, jego pokolenie...
- Nie chodzi tylko o różnicę wieku. Ojciec, dopóki nie poznał matki, zamie-
rzał iść do seminarium.
- Dobry Boże, nic dziwnego, że nie pochwala pańskiego trybu życia.
- Zwietnie się będziecie rozumieć - powiedział Roman suchym tonem. - Jest
także... - Wykazując niezwykły dla siebie brak zdecydowania, zamilkł na chwilę i
przeczesał włosy palcami. - No dobrze, może pani równie dobrze usłyszeć tę histo-
S
R
rię ode mnie, bo ojciec na pewno przekaże pani swoją wersję, gdy go pani spotka.
Scarlet była tak zaciekawiona, że zostawiła bez komentarza sugestię, jakoby
miała kiedyś poznać starszego pana O'Hagana.
- Byłem zaręczony z pewną dziewczyną. Sally...
Szeroko otworzyła oczy.
- Pan był zaręczony?
- Tak, pięć lat temu. Dlaczego tak się pani dziwi? Większość mężczyzn w
moim wieku ma za sobą przynajmniej jeden dłuższy związek.
- Ale ja myślałam, że pan jest...
- Płytkim kobieciarzem? - Z cynicznym uśmiechem patrzył, jak się rumieni. -
Spokojnie, jedno nie zaprzecza drugiemu.
- Czy pana ojciec jej nie zaakceptował?
- Wręcz przeciwnie, uwielbiał ją. Do dzisiaj nie przestał. Znałem Sally od
dziecka, jej rodzice dzierżawią grunty w naszej posiadłości wiejskiej. Widywaliśmy
się bardzo często. Ponownie spotkaliśmy się na studiach i trochę ze sobą chodzili-
śmy. Nic poważnego. Kilka lat pózniej wpadliśmy na siebie na przyjęciu. Miesiąc
potem odbyły się zaręczyny. Moja rodzina wpadła w zachwyt, zwłaszcza ojciec -
wspominał.
- I co się stało?
- Sally uciekła z pierwszym drużbą w przeddzień ślubu.
- O Boże! To... to... - Mało co mogło ją bardziej zaszokować. - To musiało
być dla pana straszne.
- Miewałem już lepsze dni. Ale to było bardzo dawno temu.
Scarlet zastawiała się, czy za pozorną obojętnością Roman nie kryje swoich
prawdziwych uczuć. Czy nadal kocha tę kobietę, która go tak podle potraktowała.
A może zyskał reputację playboya, bo starał się zapomnieć o utraconej miłości?
- Nie rozumiem? Jeśli to ona pana rzuciła, dlaczego pański ojciec obwinia pa-
na?
S
R
- Sally zostawiła list. Prosiła mnie, żebym nic o tym nie mówił rodzicom, do-
póki ona sama z nimi nie porozmawia. Przypuszczam, że nigdy tego nie zrobiła.
Tylko moja matka i ja wiemy, że moja niedoszła żona uciekła z Jake'em.
- Ale...
- To nie trwało długo... wyjechała z Francji i wróciła do Anglii sama. Nato-
miast mój ojciec uważa, że miałem kobietę doskonałą i ją odstraszyłem. Może... -
Zamyślił się na chwilę. - Ma rację? Prawdopodobnie spotka ją pani w Irlandii -
uczy w podstawówce.
- Kiedy się spotkaliście... - Nagle dotarł do niej sens jego ostatnich słów. - Nie
zamierzam jechać do Irlandii.
- Jestem pewny, że Sam wolałby, żeby pani z nim była.
- To jest szantaż moralny - oskarżyła go zagniewana.
- Ale to rozsądne. Proszę się nie martwić, moi rodzice pokochają Sama -
stwierdził cieplejszym głosem. - Nie ma żadnej poważnej przyczyny, dla której
jeszcze o nim nie powiedziałem ojcu, po prostu najpierw chciałem załatwić sprawy
z panią.
- Załatwić sprawy? - powtórzyła, a na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.
- No i co, załatwił pan?
- Chodziło mi tylko o... - Przymknął oczy, ale ona zdążyła w nich zauważyć
frustrację. - Jest pani okropnie drażliwa, wie pani o tym?
- Nie podoba mi się, że się mnie traktuje jak sprawę do załatwienia.
- To tylko takie sformułowanie...
- To może powinien pan staranniej dobierać słowa.
- Dobry Boże, przecież już chodzę wokół pani na paluszkach. Następnym lo-
gicznym krokiem powinno być porozumiewanie się przez osoby trzecie. Proszę o
tym pomyśleć. Kiedy tu przyszedłem, wiedziałem tylko, że Sam jest moim synem,
a pani go nie urodziła. Potrzebowałem kilku odpowiedzi.
- A co, myślał pan, że go porwałam? - zasugerowała sarkastycznie.
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •