[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To co w takim razie?
Ellie wzięła głęboki oddech.
- Muszę ci wyznać, że postanowiłam kontynuować pracę zawodową, z domu, przez
internet. Zaadaptowałam dawny gabinet twojej mamy na biuro. Dzięki temu praca nie
będzie mi przeszkadzać w pełnieniu obowiązków domowych, które tak wiele dla ciebie
znaczą. Chyba sam rozumiesz, że muszę zadbać o swoją przyszłość zawodową.
- Nie wierzysz, że należycie cię wyposażę?
- Owszem, na pewien okres. Ale będę potrzebowała źródła dochodów, kiedy od-
zyskam wolność, która będzie trwała znacznie dłużej niż to fikcyjne małżeństwo.
Angelo mruknął coś pod nosem. Potem zapytał:
- Nie przyszło ci do głowy, żeby zasięgnąć mojej opinii?
- Przyszło, ale z góry znałam odpowiedź - odparła, patrząc wprost przed siebie
przez przednią szybę. - Gdybyś jednak odwołał moje zarządzenia, służba odgadłaby, że
lekceważysz moje życzenia. Wtedy straciliby dla mnie respekt i przestaliby słuchać mo-
ich poleceń, co bardzo utrudniłoby prowadzenie domu, co uznałeś za mój podstawowy
obowiązek.
Znów zapadła długa cisza.
- Widzę, że cię nie doceniłem - przyznał wreszcie Angelo. - Tym razem spełnię
twoją wolę, ale nie nadużywaj mojej cierpliwości, Eleno. To ja jestem panem w Vo-
stranto.
- Tylko domu, nie moim. Nigdy nim nie będziesz hrabio Manzini.
Angelo tak gwałtownie szarpnął kierownicą, że auto zjechało z szosy na trawnik.
Ellie krzyknęła ze strachu.
- Lubisz mi rzucać wyzwania, ale tym razem przesadziłaś, moja droga. - Przygarnął
ją mocno, niemal brutalnie i wycisnął na jej ustach gwałtowny, karzący pocałunek, aż
piekły ją wargi, gdy w końcu odchylił głowę. - Teraz wiesz, czym grozi wyprowadzenie
mnie z równowagi - powiedział. - Nie drażnij mnie więcej. Zrozumiano?
- Tak - wydyszała nieswoim głosem.
Pozostałą część drogi odbyli w milczeniu.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Ellie stała ze skrzyżowanymi ramionami na środku pokoju, który powinna nazy-
wać swoim. Jednak to właśnie tu czuła się najbardziej obco, nie na miejscu. Patrząc na
wielkie łoże, zastanawiała się, ile hrabin Manzinich oczekiwało w nim na spełnienie
małżeńskich obowiązków, których jej przynajmniej oszczędzono. Odruchowo podniosła
rękę do ust, obolałych po brutalnym pocałunku. Niepotrzebnie prowokowała Angela,
lecz jego despotyzm nawet świętą wyprowadziłby z równowagi.
Dobrze przynajmniej, że po przybyciu do domu więcej na nią nie spojrzał. Prze-
niósł ją przez próg, jak nakazuje obyczaj, przy głośnym aplauzie zgromadzonych pra-
cowników, żeby nie potknęła się podczas wchodzenia do nowego domu. Podobno gwa-
rantuje to małżeńskie szczęście, ale szczerze w to wątpiła.
Przyniesiono jej kawę i aromatyczne cytrynowe ciasteczka do salonu. Angelo,
grzecznie przeprosiwszy, poszedł do swojego gabinetu, przejrzeć korespondencję.
Assunta zaprowadziła Ellie na górę. Zdziwiło ją, że pokojówka imieniem Donata
już rozpakowała bagaże i poukładała wszystko w szafach.
- Nie trzeba mnie obsługiwać! - zaprotestowała głośno.
- Hrabina Manzini musi mieć własną pokojówkę - tłumaczyła Assunta. - A teraz
proszę odpocząć przed kolacją.
Porozumiewawcze spojrzenie mówiło raczej, że przed nocą, która po niej nastąpi.
Ellie stwierdziła, że faktycznie potrzebuje odpoczynku, ale nie w olbrzymim mał-
żeńskim łożu. Ostrożnie zdjęła błękitną ślubną suknię. W samej delikatnej bieliźnie w
tym samym odcieniu ułożyła się na wygodnej sofie przy oknie.
Gdyby to od niej zależało, nie wybrałaby tak drogiego stroju. Nie traciłaby też pie-
niędzy na pensję pokojówki. Uznała jednak, że nie warto kruszyć kopii o drobiazgi. Le- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •