[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Byłeś pierwszy, więc zacznij ty.
- Ale ta moja sprawa jest bardzo osobista.
- Moja też - rzuciła.
- Moja chyba bardziej.
- No, nie wiem...
Raz kozie śmierć, pomyślała. Co w końcu miała do stracenia?
Miała. Mógł się wystraszyć tak, żeby na jej widok uciekać i nigdy więcej się do niej
nie odezwać. Ale ile za to miała do wygrania! Myśląc teraz o wygranej, zapomniała o tym, że
Craig - jeśli się zgodzi, co wydawało się mało prawdopodobne - zostanie pierwszą żabą.
Potem będzie jeszcze musiała znalezć trzydzieści dziewięć albo trzydzieści osiem - wciąż nie
mogła się zdecydować, czy ta ostatnia będzie jeszcze żabą, czy już królewiczem.
- Powiedz wreszcie - ponaglił ją.
- Właściwie... - wzruszyła ramionami - ...to, o co chcę cię prosić, to tylko mała
przysługa, nic wielkiego.
- No to nie rozumiem, dlaczego tak się boisz mi o tym powiedzieć.
- Ja chyba też tego nie.
- Wal! - zachęcił ją Craig.
- Walę. - Nabrała głęboko powietrza, długo trzymała je w płucach, wypuściła, a potem
walnęła: - Chcę, żebyś mnie pocałował.
Obrotowe krzesło na kółkach uderzyło z hukiem w biurko, kiedy chłopak spróbował
się znalezć jak najdalej od Geeny.
- Okej - powiedziała, unosząc obie dłonie. - Nie musisz mnie całować. Ja to zrobię,
obiecaj mi tylko, że nie zaczniesz się drzeć wniebogłosy.
Craig, widząc, że Geena podnosi się z kanapy, objechał z krzesłem biurko i szybko
zaczął się wycofywać, po kilku sekundach nie miał już jednak dokąd uciekać, bo znalazł się w
kącie pokoju.
- Nie zrobię nic na siłę - obiecała.
Co z tego, skoro się do niego zbliżała i była już na środku pokoju.
Zatrzymała się i pokręciła głową.
- Pamiętasz urodziny Amandy Cunningham? - spytała.
- Tak... chyba tak. - Dwie prostopadłe do siebie ściany stanowiły dla Craiga pułapkę.,
z której nie mógł się wydostać, a tymczasem Geena zrobiła kolejny krok w jego stronę.
- Jared Grant poprosił mnie do tańca - ciągnęła - i próbował mnie pocałować.
- I co? - zapytał Craig, mając nadzieję, że jeśli pozwoli Geenie mówić, powstrzyma ją
przed czynami.
- Nic. Wyrwałam mu się i więcej z nim nie zatańczyłam, chociaż prosił mnie jeszcze
kilka razy.
Ucieszyło go to, co usłyszał. Jared był palantem, który, nie przebierając, zaliczał
dziewczyny jedną po drugiej, i Craig nie chciałby, żeby jedną z nich była Geena. Kiedy
zaczęła o tym opowiadać, zaniepokoił się, ale teraz, gdy dowiedział się, jak zareagowała,
doszedł do wniosku, że niepotrzebnie się martwił. Geena była świetną dziewczyną, która
wiedziała, jak sobie poradzić z typami pokroju Jareda. Jak w ogóle mógł w to wątpić?!
Tylko dlaczego przypomniała sobie o tym akurat teraz?
Odpowiedz dostał już po chwili.
- Wspomniałam o tym dlatego, że chcę ci uświadomić, że nie wszyscy faceci uciekają
do kąta, bo boją się mnie pocałować.
- Akurat Jared nie jest najlepszym przykładem. On próbuje się całować z każdą
dziewczyną, i nie tylko...
- Naprawdę? - Zamierzała zrobić kolejny krok w jego stronę, ale zaskoczona, cofnęła
się.
- Całuje się nie tylko z dziewczynami? - Po kim jak po kim, ale po Jaredzie,
uosobieniu macho, tego by się nie spodziewała.
- Nie, nie tylko się z nimi całuje - wyprowadził ją z błędu Craig. - Nie wiem, jak ci to
powiedzieć....
- Nie wysilaj się - wybawiła go z opresji. - Rozumiem, o czym mówisz.
- No właśnie. I naprawdę przy tym nie przebiera. Zalicza każdą.
- Chyba to, co mówisz, nie jest dla mnie szczególnie miłe, prawda?
- Geena, nie chciałem ci sprawić przykrości. - Wydawało mu się, że w oczach
przyjaciółki dojrzał łzy.
- Nie, wcale mi nie jest przykro.
Nawet nie zauważył, kiedy wyszedł z kąta. Geena cofała się przed nim, ale
niewystarczająco szybko. Zanim napotkała za plecami opór, już był przy niej, wyciągnął
ramiona, objął ją i przytulił.
- Właśnie tego się bałem - powiedział.
- Czego?
- No, właśnie tego.
Wprawdzie już się całkiem pogubiła, ale czuła się tak bezpiecznie w ramionach
przyjaciela, że postanowiła uznać, że Craig wszystko wie i rozumie, i na pewno jej pomoże.
Dopiero po długiej chwili ochłonęła na tyle, by uzmysłowić sobie, że on - tak jak jej
bracia - jest chłopakiem, w związku z czym nie może nic wiedzieć.
Wyzwoliła się z jego przyjacielskich ramion, odsunęła się kawałek i spojrzała mu w
oczy.
- Czego się bałeś? - spytała z graniczącym z pewnością przekonaniem, że chłopak coś
sobie ubzdurał.
- %7łe się we mnie zakochałaś.
- Długo jeszcze będziesz się tak śmiała?
Geena wiedziała, że powinna przestać, ale nie potrafiła.
- Przepraszam... - powiedziała, ale znów zgięła się wpół i nie mogła zapanować nad
śmiechem.
- Bardzo zabawne - rzucił.
Usłyszała w głosie Craiga coś, co sprawiło, że przestała się śmiać. Wyprostowała się i
popatrzyła na niego.
- Rozumiem - powiedział. - Pomysł, że ktoś mógłby się we mnie zakochać, wydał ci
się tak zabawny, że nie możesz przestać się śmiać.
- Craig - zaczęła cicho - każda dziewczyna powinna się w tobie zakochać.
Jezu, pomyślała, mam czterech braci, wydawało mi się, że posiadłam całą wiedzę o
chłopakach, podczas gdy oni nie mają zielonego pojęcia o naszych pragnieniach. To
przekonanie tak mnie zaślepiło, że nie dostrzegłam czegoś oczywistego.
Mój najlepszy przyjaciel jest zakochany.
10
I to nie we mnie.
Na szczęście...
Zamknęła oczy i intensywnie myślała. Jeśli ta dziewczyna chodziła do ich szkoły, a
nie była kimś, na kogo wpadł na mieście albo poznał przez Internet - to drugie wydawało się
mało prawdopodobne, bo Craig nie był typem chłopaka romansującego na randkowych
portalach - to ona, Geena, powinna odgadnąć, kim jest jego wybranka.
Nie musiała się bardzo wysilać. Już po chwili wiedziała, o kogo chodzi.
- Więc nie jesteś we mnie zakochana? - chciał się upewnić.
- Nie.
- No to po co te cyrki z całowaniem? - Wciąż patrzył na nią podejrzliwie.
- Potem ci opowiem, ale to nie ma żadnego związku z tobą. Nie jestem zakochana ani
w tobie, ani w nikim innym. Za to ty... - przerwała i gwizdnęła z uznaniem - kochasz się w
Katie Weston.
- Skąd wiesz?! - W jego oczach malowało się przerażenie. - Przecież nikomu o tym
nie mówiłem. Kiedy się dowiedziałaś?
- Przed chwilą. I nie dowiedziałam się, tylko się domyśliłam.
- Ale jak?
- Intuicja - odparła, uśmiechając się.
- Pewnie nietrudno się było domyślić, w końcu Katie jest taka śliczna.
- Nie - zaczęła. Craig jednak spojrzał tak, jakby chciał ją zabić wzrokiem. Szybko się
poprawiła. - Jest ładna, bardzo ładna, ale to nie jest ten typ urody, na który leci większość
chłopaków. - Katie była subtelną szatynką, która przy takiej, na przykład, Amandzie
Deveraux, wysokiej, niebieskookiej blondynce noszącej stanik trójkę, wydawała się
niepozorna. - Ma urodę niebanalną i muszę ci powiedzieć, że jestem z ciebie dumna, że
potrafiłeś ją docenić.
Uśmiechnął się, ale po chwili posmutniał.
- I co z tego? - odezwał się zrezygnowanym głosem.
- Już wiem, o co zamierzałeś mnie prosić! Chcesz, żebym ci pomogła jakoś zbliżyć się
do Katie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •