[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przynajmniej nie będziemy głodować. Kiedy wybierałaś pocztówki, ja kupiłem trochę przysmaków na prezenty dla
rodziny. Ale skoro oboje jesteśmy głodni, możemy je zjeść.
- Przysmaki dla rodziny? - powtórzyła Shelby. - Nawet boję się spytać, co to jest.
- To specjały regionalne, których nie dostaniesz w Buffalo. - Garrett po kolei wyjmował rzeczy z torby. - Jak na
przykład limonowe karmelki ze słonej wody. Słoik papai, bananów i ananasów w zalewie cynamonowo-porzeczkowej.
Galaretka z guawy. Częstuj się.
Shelby odmówiła.
- Chyba wolę głodować.
Garrett wzruszył ramionami, odwinął karmelek i wsunął go do ust.
- Jadałem gorsze rzeczy - powiedział, co nie zabrzmiało zbyt zachęcająco. - Kupiłem też napoje - dodał, wręczając
Shelby drugą torbę.
Wyjęła karafkę w kształcie syreny i spojrzała na etykietkę.
- Rum z przyprawami Circe. - Wewnątrz znajdowała się jeszcze jedna, bardziej tradycyjna w kształcie butelka. -
Limonowy Rum Kapitana Jolly. - Wzdrygnęła się. - Wyglądają upiornie. Ten rum jest zielony!
- Pomyślałem, że babcia będzie mogła go otworzyć w Dzień Zwiętego Patryka, święto Irlandczyków. Garrett spróbował
galaretki i zakaszlał.
- Brr, jest fatalna. Spróbuj. - Wsunął Shelby do ust kawałek galaretowatej substancji. Shelby spróbowała i skrzywiła się.
- Fuu, ohyda!
Garrett cisnął galaretkę do stojącego w kącie kosza.
- Dwa punkty - oznajmił. - Nie straciłem wyczucia.
- Grałeś w kosza?
Skinął głową.
- W szkole średniej i na studiach. Nie byłem zły, ale i nie wybitny. Sport nie stracił wielkiej gwiazdy, kiedy odszedłem.
- A jaką dyscyplinę uprawiasz teraz? - spytała. - Golfa?
- Zacząłem bywać w klubie golfowym.
Shelby z trudem stłumiła chichot i odwróciła głowę.
- Czyżbyś naśmiewała się ze mnie za moimi plecami? - Chwycił ją za koński ogon i pociągnął, zmuszając Shelby, by
spojrzała na niego. - Więc to tak!
- Próbuję tylko wyobrazić sobie ciebie na polu golfowym wśród dostojnych i szacownych dżentelmenów. Domyślam
się, że musiałeś wywołać pewne zdziwienie, pojawiając się tam w dżinsach i swojej ulubionej koszulce z napisem
 Wodospad Niagara jest dla zakochanych .
- Czy chichotałabyś, gdybym ci opowiedział o moich madrasowych spodniach do golfa i granatowym polo?
- W głowie się to nie mieści. - Shelby nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
Kolejny kawałek owocowej galaretki wylądował w koszu.
- Niezłe zagranie - ocenił Garrett. - Chcesz spróbować?
Kiedy Shelby celowała galaretką do kosza, Garrett otworzył Rum z Przyprawami Circe i skosztował ciemnobrązowego
trunku.
- Rany boskie! - Potrząsnął głową. - Circe robi diabelnie dobry poncz.
Karmelek Shelby wylądował prawie metr od kosza. Podniosła go i spróbowała jeszcze raz. Znów chybiła.
- Pani próby są dosyć żałosne, panno Halford. Może Circe pani pomoże. - Podał jej wypełnioną brązowym płynem
szklaną syrenę.
- Zamierzasz mnie upić? - spytała podejrzliwie.
- %7łeby móc cię potem wykorzystać? Przepraszam, że muszę cię rozczarować, skarbie, ale ja także mam pewne
wymagania. Uwodzenie kobiet w motelu Pod Mewą je wyklucza.
- A w jaki to wyszukany sposób uwodzisz zwykle kobiety? - chciała wiedzieć Shelby. Rum okazał się zadziwiająco
słodki. Smakował bardziej jak lemoniada niż alkohol. Tym razem wypiła więcej.
Garrett wziął butelkę i też napił się rumu.
- Potrzebne jest dobre jedzenie. Niezbyt obfite i niezbyt ciężkie. Nie za słodkie.
- A więc galaretka z guawy i limonowe karmelki zostały zdyskwalifikowane - zauważyła Shelby. Butelka znów znalazła
się w jej ręku. Im więcej piła, tym bardziej smakował jej ten egzotyczny alkohol.
- Może trochę lekkiego wina. Dobry rocznik kalifornijskiego Chardonnay. Albo jakiś francuski gatunek.
- Rum z Przyprawami Circe został odrzucony. - Podała mu butelkę. Zaczynała odczuwać lekki zawrót głowy.
- Chciałbym być w dużym, eleganckim pokoju z pięknym widokiem i wygodnym łóżkiem - ciągnął. Dotknęła ręką
nierównego materaca.
- Motel Pod Mewą zdecydowanie odpada. - Wypiła kolejny łyk rumu.
- Romantyczna muzyka w tle - dodał Garrett.
- Bez elektryczności musimy zadowolić tym, co zapewnia matka natura. Czy odgłosy uderzających o szybę śmieci
uznałbyś za romantyczne?
- I co najważniejsze, muszę być z odpowiednią kobietą. Z dziewczyną, która pragnęłaby mnie równie gorąco jak ja jej.
A wówczas nie byłoby to uwodzenie, lecz kochanie się.
Shelby znów napiła się rumu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •