[ Pobierz całość w formacie PDF ]
80
się. - Na konferencji było przyjemnie, ale tęskniłam za tobą. -Rusty podniósł łeb i pomachał ogonem.
- Za tobą też - dodała.
Babcia nalała Kari szklankę mleka i zaproponowała domowe ciesteczka.
Usiadły przy stole, a pani Cortland odezwała się:
- Chcę uprzedzić twoje pytania Kari, i powiedzieć ci, że postanowiliśmy z panem Brandonem nie
widywać się przez jakiś czas.
Babcia zmarszczyła brwi.
- Elizabeth, na pewno..?
- Doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy ignorować uczuć naszych dzieci.
- O, mamo, tak się cieszę - wykrzyknęła Kari. - Znowu będziemy spędzać razem niedziele. I nie będę
już musiała sama jadać kolacji.
- To miło, że się cieszysz. Na niedzielę po wyjezdzie babci zaplanujemy coś specjalnego.
- Babciu, zanim odjedziesz, upieczesz jeszcze ciastek?
- Obiecuję.
Następnego ranka Brandon podszedł w szatni do Kari. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę.
- Gratulacje, partnerko!
Kari podała mu dłoń i poczuła jego swojski uścisk.
- Mama przekazałami, że postanowili się przez jakiś czas nie spotykać - powiedziała.
- Tak, mój tata też. - Powoli rozluznił uścisk. - Powiedział, że to ze względu na mnie.
- Chyba mamy szczęście, że nasi rodzice tak się troszczą o nasze uczucia.
- No. Może powinniśmy to jakoś uczcić. Skoczymy na mineralną po szkole? Nie mam dzisiaj
treningu.
- Nie mogę - z nieukrywanym żalem powiedziała Kari. -
90
Mam zebranie w sprawie prowadzenia biura w przyszłym roku.
- Będziesz nadal gospodarzem?
- Będę próbowała zostać.
- Na mój głos możesz liczyć - rzekł Brandon. - Nagle puknął się dłonią w czoło. - O rany! Właśnie
sobie przypomniałem, że ja też dzisiaj nie mogę. Obiecałem chłopakowi, któremu daję korepetycje, że
zabiorę go na pizzę.
- Dajesz korepetycje? - Kari wytrzeszczyła oczy.
- Zwykle tylko w soboty po południu, ale dostał szóstkę na klasówce i muszę to uczcić.
Gdy Brandon odszedł, patrzyła za nim, aż wmieszał się w tłum uczniów. A więc to robi w soboty! A
ona podejrzewała, że w tym czasie zabawia się kolejnym durnym sportem. Dowiadywała się o
Brandonie coraz to nowych rzeczy i musiała przyznać, że z całą pewnością zaskakująco miłych.
Po odwiezieniu babci do domu nad Missisipi, mama powiedziała:
- Chyba zatrzymamy się po drodze na rybkę u Rousela. Tam cały czas trwa sezon.
- Wspaniale - krzyknęła Kari. - Cudownie, że możemy wspólnie spędzać niedzielę.
- Na następną też coś wymyślę - powiedziała pani Cortland. Kari jednak widziała, że mama nie czuje
się równie szczęśliwa jak ona.
W ciągu następnych kilku dni Kari zauważyła przygnębienie w zachowaniu mamy. Rzadko się
uśmiechała, zupełnie przestała śpiewać. Było tak, jak w rok po śmierci taty. Oczywiście, to nie brak
pana Duncana pozbawił ją radości życia! A... jeśli?
Początkowo Kari cieszyła się niezmiernie, że codziennie będą jeść kolację razem. Jednak okazało się,
że było mniej zabawnie niż przewidywała. Pani Cortland wyglądała na zamyśloną, niewiele mówiła i
rej musiała wodzić Kari.
Coraz częściej zaczęło Kari ogarniać nieokreślone, niezbyt
82
przyjemne uczucie. Mama najwyrazniej nie była szczęśliwa. Minęła jej wesołość, a winę za to
ponosiła ona. Myślała tylko o sobie, gdy zdecydowała się zniszczyć romans mamy z panem
Duncanem. Zupełnie nie brała pod uwagę uczuć mamy.
- Byłam strasznie samolubna - szepnęła pewnego wieczoru do Rusty'ego, gdy mama siedziała przed
telewizorem. - Bardzo mamę kocham, ale udało mi się tylko ją zasmucić. Gdyby jakoś można było to
jeszcze odmienić...
I wtedy sprawy zaczęły iść lepiej. Kari sprawdziła po powrocie do domu automatyczną sekretarkę i
usłyszała wiadomość, że mama wróci pózniej, ponieważ wyszła na kolację z doktorem Evansem.
Kari pisnęła z radości i uniosła na ręce Rusty'ego:
- Udało ci się, Rusty! Gdybyś nie miał w uchu kleszcza, mama nie musiałaby jechać do weterynarza i
doktor Evans nie zaprosiłby jej na kolację! - Tańczyła dokoła pokoju. - Może to jej poprawi humor. W
każdym razie, ja czuję się o wiele lepiej.
O dziesiątej Kari postawiła czajnik na gazie, żeby mieć wodę na herbatę, jak wróci mama. Chyba musi
się doskonale bawić, skoro dotąd nie przyszła. Kari przypomniała sobie, że kiedy ostatnim razem
czekała tak na mamę - po pierwszej randce z panem Duncanem - mniej więcej o tej porze mama była
już z powrotem.
Po piętnastu minutach mama wróciła i rzuciła się na fotel w salonie.
- Jestem wykończona - jęknęła. Kari podała jej kubek z herbatą.
- Chyba spodobał ci się pan Evans, skoro Jtak długo z nim zostałaś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]