[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wychodząc do przedpokoju, powtarzała sobie, że po raz
ostatni widziaÅ‚a Jacka we wtorek, wiÄ™c to nie on. Nie rozu­
miała, dlaczego ma ochotę spotkać się z nim.
OtworzyÅ‚a drzwi i przez kilka sekund czuÅ‚a pustkÄ™ w gÅ‚o­
wie. Dlaczego? Ponieważ ujrzała człowieka, który nigdy nie
miał się do niej odezwać ani tym bardziej przyjechać.
Patrzyła na niego bez słowa.
296 Jessica Steele
- Dobry wieczór - powiedział uprzejmie.
OtworzyÅ‚a usta, ale nic nie powiedziaÅ‚a. Dopiero po mi­
nucie wykrztusiła:
- Pip już śpi.
- Bardzo słusznie, bo jest pózno.
Leyne nie chciaÅ‚a zapraszać go do pokoju. Tak przystojne­
go mężczyzny lepiej w ogóle nie wpuszczać do domu. -
- WolaÅ‚abym jej nie budzić - powiedziaÅ‚a wzglÄ™dnie nor­
malnym głosem.
Jack lekko zmrużył oczy.
- Ja też wolałbym, żeby się nie obudziła.
Przestąpił próg, więc Leyne się cofnęła.
- Nie przyjechałem do siostry.
-O?
OsÅ‚upienie zaczęło ustÄ™pować i wróciÅ‚a zdolność myÅ›le­
nia. Jack wprawdzie nie przyjechaÅ‚ do Pip, ale Leyne nie Å‚u­
dziła się, że chciał zobaczyć ciotkę siostry. Na pewno chodzi
o jakÄ…Å› sprawÄ™ zwiÄ…zanÄ… z dzieckiem.
- Wejdz - rzekła niechętnie.
Gdy odsunęła siÄ™, aby go przepuÅ›cić, zauważyÅ‚a w zielo­
nych oczach intrygujący blask. Jack sprawiał wrażenie, jakby
szykował się do batalii, którą postanowił wygrać.
ROZDZIAA DZIEWITY
Stanęli naprzeciwko siebie pośrodku pokoju. Ze względu na
dziecko Leyne była zdecydowana podjąć rzuconą rękawicę.
- No, słucham - rzekła cierpko.
- Moglibyśmy usiąść?
Przypomina jej o obowiÄ…zkach gospodyni! Co za tupet!
- A warto? - burknęła. - Czy powód, dla którego siÄ™ zja­
wiłeś, zajmie bardzo dużo czasu?
Przez parę sekund Jack wpatrywał się w nią z dziwnym
blaskiem w oczach.
- Może nie bardzo dużo, ale trochę na pewno - odparł
spokojnie, po czym swoim zwyczajem zmieniÅ‚ temat, co za­
wsze wyprowadzało ją z równowagi. - Dlaczego jesteś wrogo
do mnie usposobiona?
Jak zwykle wytrącił jej broń, nim zrobiła z niej użytek.
WolaÅ‚aby odeprzeć zarzut i twierdzić, że wcale nie jest wro­
go usposobiona, lecz to byÅ‚oby kÅ‚amstwo. Z trudem opano­
wała złość.
- Siadaj - rzekła niezbyt uprzejmie.
Jackowi drgnęły kąciki ust.
- Kobieta zmienną jest - stwierdził sentencjonalnie.
Podszedł do fotela, ale czekał, aż ona usiądzie.
298 Jessica Steele
Zamierzała traktować intruza chłodno, ale ogarnęły ją ciepłe
uczucia. Nieoczekiwanie zrobiło się jej miło, że Jack przyjechał...
chociaż zjawiÅ‚ siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie z powodu Pip. MiaÅ‚a ochotÄ™ zapro­
ponować kawę, lecz w ostatniej chwili zrezygnowała przekonana,
że sprawa, z którą Jack przyszedł, zajmie najwyżej pięć minut.
- No, słucham - powtórzyła mniej ostro. - Co masz mi do
zakomunikowania?
Jack jakby nie słyszał pytania.
- Rzekomo umówiłaś się z kimś na wieczór.
- Opiekunka zawiodła.
-Aha.
- Co  aha"?
Rozszyfrował ją! Nie uwierzył, że umówiła się na randkę.
- To było drobne kłamstwo.
- Wcale nie! - zaprzeczyła.
PatrzyÅ‚ na niÄ… sceptycznie, chociaż nie mógÅ‚ mieć pewno­
ści, że go okłamała.
- Sama pani winna, panno Rowberry - orzekÅ‚. - Za po­
ważnie traktujesz obowiązki wobec siostrzenicy. Boisz się
zostawiać jÄ… z osobÄ…, która speÅ‚nia tylko część twoich wy­
magań.
Trafił w samo sedno. Leyne wewnątrz kipiała ze złości.
-1 co z tego? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- %7łal mi odrzuconych adoratorów. Pewno cierpią męki. -
PochyliÅ‚ siÄ™ i zajrzaÅ‚ jej w oczy. - Co trzeba zrobić, żeby piÄ™k­
ność raczyła przyjąć zaproszenie na kolację?
Dlaczego pyta, skoro nie zamierza się z nią umawiać?
- Ty też miałeś być zajęty - odparowała.
Nie odpowiedziała na pytanie, ale chwilowo jej to darował.
Upragnione słowa 299
- Zmieniłem zdanie, bo wolałem przyjechać do ciebie.
W pokoju zrobiÅ‚o siÄ™ duszno, Leyne nie miaÅ‚a czym od­
dychać.
- Ja... uważam... kwestie dotyczące Pip... Najlepiej, żeby
Maxine i twój ojciec... niech oni sami o tym porozmawiają.
Nadal byÅ‚a Å›wiÄ™cie przekonana, że Jack przyjechaÅ‚ w spra­
wie dotyczÄ…cej Pip.
- Przecież ja...
Przerwała mu, ponieważ w potoku słów chciała ukryć, że
w jego obecności jest bardzo podniecona.
- Twój ojciec też wpadł bez uprzedzenia - powiedziała
prędko. - Na pewno mówił ci, że się wybiera.
- Nie mówił.
- O, zerwałeś kontakt z rodzicami.
Jack rzucił jej dziwne spojrzenie.
- Jesteś lepiej poinformowana ode mnie - rzekł z ironią.
Leyne zarumieniła się, bo nie zamierzała go krytykować.
- Twoja mama już wie - rzekła cicho. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •